Gdy co jakiś czas, w moich mediach społecznościowych, wstawiam zdjęcie kuchni lub salonu, dostaję mnóstwo próśb o to, by pokazać jak prezentuje się całość. Postanowiłam w końcu się zmobilizować i zrobić sesję fotograficzną mojego niewielkiego pokoju dziennego.
Jeśli więc jesteście ciekawi jak się urządziłam i jakie zmiany wprowadziłam (a było ich naprawdę sporo), zapraszam na wycieczkę po moich czterech kątach. Wykonałam mnóstwo zdjęć, dzięki którym możecie zobaczyć jak wygląda salon z kuchnią w bloku z wielkiej płyty.
STAN ZASTANY
Pokój dzienny przed metamorfozą miał wymiary około 2,8 x 4,3m, co daje nam raczej niewielką powierzchnię. Do kuchni prowadziło osobne wejście, bezpośrednio z przedpokoju.
Jedną całą ścianę zajmowały (i nadal zajmują) okna. Taki już urok bloków z wielkiej płyty. Okna wychodzą na południe, więc cały dzień jest jasno i słonecznie.
W salonie znajduje się wyjście na balkon, który biegnie wzdłuż całej ściany, do której przylega. Jako, że w pokoju musiałam uwzględnić miejsce na telewizor, nie miałam zbyt dużego pola do popisu, w kwestii ustawienia mebli.
Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądała kuchnia, po rozbiórce zabudowy. Wszystkie ściany pokryte były boazerią, a licznik od wody znajdował się na wysokości, na której zazwyczaj kładzie się kafelki. Na szczęście udało się go przenieść i schować w jednej z dolnych szafek.
Największą zmianą, jaka zaszła, było wyburzenie ściany między salonem a kuchnią. W wynajmowanym mieszkaniu miałam kuchnię połączoną z salonem i takie rozwiązanie świetnie się sprawdzało. Dzięki temu, zrobiło się przestronniej, powiększył się też „obszar gościnny”. Nie od dziś wiadomo, że w kuchni mają miejsce najlepsze imprezy 😉 Oczywiście, nie u wszystkich takie rozwiązanie się sprawdzi i nie każdy chce mieć kuchnię otwartą na salon. U moim przypadku jednak, był to strzał w dziesiątkę i pomimo tego, że muszę utrzymywać w niej względny porządek, ani sekundy nie żałowałam tego kroku. A teraz zobaczcie jak „kuchnia” wyglądała w tak zwanym międzyczasie:
Zmiany, które zaszły, dobrze widać na poniższym rzucie:
A TAK TO WYGLĄDA TERAZ
Po kilkunastu tygodniach remontu, salon z kuchnią w bloku, zmienił się nie do poznania. Zaszły naprawdę ogromne zmiany, bo ze „starego mieszkania” został tylko kaloryfer (okna, elektryka, rurki z wody, gazu – to wszystko zostało wymienione). Brakuje jeszcze dywanu, bo ciągle nie mogę się zdecydować. Myślę też intensywnie nad fotelem patyczakiem lub niewielką palmą. I tak sobie stwierdzam, że ten salon jest zdecydowanie za mały jak na ilość moich pomysłów 😀
Jeśli chodzi o „mebel do siedzenia”, zdecydowałam się na niewielki narożnik, który idealnie wpisał się w układ salonu, zasłaniając częściowo bardzo długi kaloryfer. Narożnik, który wybrałam to Pisa Vp (pisałam o nim w tym artykule). Stoliki zostały wykonane na zamówienie, bo te dostępne w sklepach są trochę za niskie. W oknach wiszą rolety kupione w sklepie internetowym Dekoria. Ściany pokryła farba z linii Dulux EasyCare o nazwie odporny popielaty (jeśli chcecie wiedzieć więcej na temat dobierania kolorów ścian, zapraszam TUTAJ). Panele to Dąb Livorno z Kronopolu z v-fugą.
Na jednej ze ścian postanowiłam położyć bezfugową cegiełkę (więcej na jej temat przeczytacie TUTAJ). Zawisnął na niej telewizor, a pod nim stanęła biała szafka na drewnianych nóżkach. Obok, zaszczytne miejsce zajęła weselna księga gości oraz metalowy koszyk z Pepco. Po prawej stronie znajduje się wyjście na balkon.
Kuchnia, którą od salonu oddziela barek z industrialnymi hokerami, jest prosta w formie i bardzo kontrastowa. Na podłodze, zostały położone najmniej praktyczne matowe płytki, na wzór szachownicy. Możecie mi wierzyć, ale jeśli czegoś nie widać na czarnych kafelkach, będzie to widoczne na białych i odwrotnie. Taki ich urok 😉 Pomimo tego, jestem bardzo zadowolona, bo w pełni zaspokajają one moje kontrastowe potrzeby 😛 Będziecie pewnie pytać o blat, więc może od razu napiszę – to Dąb Arlington z Eggera.
W kuchni znajduje się małe okienko, które sprawia, że jest ona dość widna. Zwykłe białe, matowe płytki o wymiarach 20x15cm, zostały położone między blatem a szafkami wiszącymi. Ścianę z oknem pokryły one w całości. Nie każdemu taki efekt może się podobać, ja jednak lubię łączyć stare z nowym (wiecie takie klimaty rodem z prlowskich barów mlecznych z ultranowoczesną kuchnią). Jeśli dobrze się przyjrzycie, w mojej kuchni jest dość sporo tego typu kontrastów i nie chodzi tutaj tylko o te kolorystyczne.
Kuchnia została wykonana na wymiar, jej fronty są białe, na wysoki połysk. Postawiłam na czarne i dość ozdobne uchwyty. Nad blatem wisi reling z haczykami – super praktyczne i zarazem dekoracyjne rozwiązanie. Nie mogło też zabraknąć tablicy magnetyczno-tablicowej. Na początku myślałam o takiej na całą ścianę, ale ostatecznie zwyciężyła chęć posiadania większej ilości szafek.
Ściana, na której znajdowało się wejście do kuchni, została zamurowana, dzięki czemu mogła przy niej stanąć zabudowa kuchenna do samego sufitu. Składa się ona z lodówki w zabudowie (po prawej stronie), kilku szuflad na sypkie produkty, dużej ilości półek oraz wysuwanego cargo (po lewej stronie).
Na kanapie natomiast nie mogło zabraknąć poduszek, w wiosennym klimacie.
Salon z kuchnią w bloku połączył moje ulubione kolory – zielony, szary, czarny, biały z drewnem (takim prawdziwym oraz z dość dobrą jego imitacją).
Na poniższym zdjęciu, możecie zobaczyć półeczki, których aranżację zmieniam co sezon. Pełnią one funkcję jedynie dekoracyjną, ale i takie elementy warto mieć w swoim mieszkaniu. Płyty, które stały się bazą półek, zostały docięte na wymiar, z remontowych „odpadów”, a wsporniki to Ikea Ekby.
Przy suficie wisi geometryczna lampa, którą zrobiłam ze słomek do napojów (TUTAJ znajdziecie poradnik, z którego dowiecie się jak ją wykonać). Kusi mnie czasem, żeby wymienić ją na jakieś DIY z plecionego koszyka, przynajmniej na okres wakacyjny.
W salonie znalazło się też miejsce na pufkę, którą kupiłam jeszcze do wynajmowanego mieszkania. Doskonale pasuje też do obecnej aranżacji.
Stoliki kawowe różnią się wysokością, dlatego ten niższy można częściowo schować pod wyższy. Na zdjęciu nie mogło zabraknąć także mojego nowego zielonego nabytku.
Nie byłabym sobą, gdybym nie ozdobiła też półki, która znajduje się pod telewizorem. Wybrałam niezbyt wysokie dekoracje, by nie zasłonić ekranu.
W moim mieszkaniu, wszystkie parapety zapełnione są kwiatami, w większości sukulentami (co chyba nie powinno nikogo dziwić 😉 ). Czasem jednak lubię włożyć do wazonu (czy też w tym wypadku do dzbanka) cięte kwiaty, szczególnie tulipany.
Na blacie kuchennym postawiłam kilka dekoracyjnych słoiczków z „produktami pierwszej potrzeby”. To rozwiązanie jest bardzo praktyczne, ale też ładnie wygląda.
Nad barkiem postawiłam na niesymetrycznie zawieszone lampy z dużymi żarówkami, które pełnią rolę wyłącznie ozdobną (mamy tak dobrze oświetloną kuchnię, że dodatkowe światło było niepotrzebne. Żarówki jedynie się żarzą i tworzą przyjemny klimat (obiecuję, że kiedyś Wam pokażę!).
Drzwi do salonu zostały usunięte. Za to na ścianie, zawisła dosyć spora galeria zdjęć. TUTAJ możecie podejrzeć więcej.
Jak podoba Wam się mój nowy salon z kuchnią w bloku? Jeśli macie jakiekolwiek pytania, piszcie w komentarzach, a ja chętnie na nie odpowiem.
PS. Jaki dywan powinnam wybrać? 🙂
Super zmiany.:) Czy sufit w salonie jest pomalowany tą samą farbą co ściany?
Nie, sufit jest biały. Na zdjęciach różnica jest niewielka, bo też ściany są bardzo jasne 🙂
Prawdopodobnie w przyszłym roku czeka mnie remont pokoju. Zastanawiam się na tą farbą, którą Wy malowaliście lub
MAGNAT STALOWY AWENTURYN. Raczej myślę o szarym, ale nie za jasnym kolorze, bo okno mam od wschodu, pokój bardzo widny, czasami światło przeszkadza mi ze względów zdrowotnych.
Zmiana jest mega! a mnie ciekawi gdzie kupiłaś chlebak i wazon-dzbanek w którym stoją tulipany?
Wazon IKEA, chlebak Allegro 🙂
Dziękuję 🙂
Kaloryfer znajduje się w szafce w kuchni, ponieważ nie można go było zdemontować. Oczywiście, nie grzejemy nim 😛 Jedyny kaloryfer znajduje się w salonie, ale jest bardzo duży, zajmuje około pół ściany czyli jakieś 2m. Zimą jest bardzo ciepło, ale też przestrzeń do ogrzania jest dość mała, bo całość to ok 19m2. Jeden kaloryfer nam wystarcza w zupełności. Jeśli masz podobną sytuację to ja bym się nie zastanawiała 😉
cześć, czy ten stoliko-blat oddzielający kuchnię od salonu był robiony na zamówienie? wydaje mi się, że ma taki sam kolor ja blaty na szafkach kuchennych. jak to jest zrobione? 🙂
Tak, na zamówienie 🙂 Ten stoliko-blat jest właśnie zrobiony z blatu kuchennego 😉
Czy można wiedzieć skąd poduszka w liście?
Z H&M Home, ale kupiona już jakiś czas temu, więc nie wiem czy jeszcze dostępna :<
A skąd stoliki kawowe? 🙂
Robione na zamówienie przez teścia 😀
Jaki był tak mniej więcej koszt metamorfozy? Bardziej chodzi mi o robociznę i materiały typy podłogi, odnowienie ścian i oczywiście wyburzenie ściany?
Dzień dobry,
niestety trudno mi powiedzieć, bo mieszkanie remontowaliśmy z pomocą rodziny.
Dzień dobry,
bardzo fajna metamorfoza. Czy mogę wiedzieć gdzie została zakupiona szafka pod telewizor?
Iwonko, a jak rozwiązałaś sprawę kaloryfera w kuchni? Zrezygnowałaś z niego całkowicie, czy jest zamaskowany szafką. Też przymierzam się do remontu małej i wąskiej kuchni i wstawieniem pod oknem szafki, tylko jeszcze nie wiem co na to spółdzielnia, bo na kaloryferach są podzielniki ciepła. Niestety układ w mieszkaniu nie daje możliwości połączenia kuchni z salonem…
Hej Edyta,
grzejnik jest ukryty w szafce. Po prostu go nie używamy, więc przy odczycie jest zawsze 0 jednostek 🙂
Dzień dobry. Chciałabym się dowiedzieć, jakich formalności trzeba dopełnić przed przystąpieniem do wyburzenia ścianki działowej między pokojem a kuchnią? Interesuje mnie zwłaszcza, czy potrzebna jest zgoda „pożarnika”
U nas wystarczyła zgoda spółdzielni (ścianka działowa).
Bardzo fajnie rozwiązana przestrzeń dzienna 🙂 Zwłaszcza kuchnia mi się podoba. Mogę zapytać jakiej szerokości jest ta wyspa-blat między kuchnią a salonem? Nie jest trochę za wąska? Bo chyba nie ma 60cm szerokości jak typowy blat kuchenny, prawda? Czy to się sprawdza? Myślałam o czymś podobnym u siebie w mieszkaniu, ale mam miejsce tylko na wyspę szerokości 40cm i obawiam się, że to będzie trochę za mało dla dobrego funkcjonowania. Będę wdzięczna za odpowiedź 🙂
Wyspa ma 45 cm głębokości 🙂
Jak dla nas jest ok. Standardowy barek też ma zazwyczaj taką wielkość.
Dzień dobry
Bardzo podobają mi się Pani wnętrza, właśnie zastanawiamy się nad wyborem blatu do kuchni, myśleliśmy o drewnianym, ale jednak laminowany będzie tańszy i bardziej praktyczny. Wybraliśmy z mężem również dąb Hamilton Eggera. Będziemy mieć półwysep od strony pokoju dziennego i zastanawiam się, bo nie mogę tego dostrzec na zdjęciach, jak Pani ma wykończony blat w kuchni i od strony pokoju, na prosto, czy jest zaokrąglony? Ponadto półeczki czy są wykonane z płyty meblowej również dąb Hamilton Eggera obawiałam się, że półeczki wykonane z płyty meblowej będą za cienkie, a jednak u Pani wyglądają bardzo ładnie. I jeszcze uchwyty jakiej są firmy, bo są bardzo ładne. Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź po powrocie z urlopu. Pozdrawiam serdecznie
Dzień dobry,
blat jest zakończony na prosto, ze wszystkich stron tak samo. Półki są dokładnie z tej samej płyty 🙂
Uchwyty kupowałam na Allegro. Warto szukać pod frazą „uchwyty czarne retro”. Już nie pamiętam dokładnie u jakiego sprzedawcy.
Pozdrawiam 🙂