Ja – zdeklarowana wielbicielka szarości i neutralnych kolorów, zabieram Cię dzisiaj do mojego salonu. Salonu, który dobrze znasz, jeśli śledzisz mnie regularnie. W zasadzie, w ostatnim czasie, zmieniło się w nim tylko kilka rzeczy – kolor ściany, poduszki i dekoracje. Nic specjalnego – pomyślisz. Czy, aby na pewno?
Gdy w 2017 roku, wprowadzałam się do obecnego mieszkania, wszystkie ściany i meble postanowiłam utrzymać w neutralnych barwach. Sądziłam (i nadal sądzę!), że tak jest najbezpieczniej i że taka aranżacja, raczej nie może się nie udać. I faktycznie, z wyglądu mojego mieszkania byłam bardzo zadowolona. Wszystko zrobiliśmy sami (wraz z naszymi rodzicami), więc tym bardziej rozpierała mnie duma. W pokojach pojawiły się białe i szare meble, sporo czarnych i drewnianych akcentów, a z czasem zaczęło przybywać też roślin. W salonie na ścianach, zagościł odporny popielaty.
Rok temu, mogliście oglądać mój salon w wersji…nieco bardziej stonowanej 😉
METAMORFOZA SALONU Z KUCHNIĄ W BLOKU
I pewnie gościłby jeszcze dobrych kilka lat, gdyby nie naszła mnie ochota na zmiany. Żeby nie było, to uczucie przychodzi do mnie, średnio raz w tygodniu, ale gdy utrzymuje się przez kilka tygodni z rzędu, nie mogę mu się oprzeć. Myślę, że głównym powodem, dla którego jedna ze ścian w moim salonie, zmieniła swój kolor, była szaruga za oknem. Przyczyna może banalna, ale z drugiej strony, każdy impuls jest dobry, jeśli motywuje do zmian 😉 Tegoroczna zima, jest dla mnie dość trudna, pod względem nawracającego zapalenia zatok i ogólnego spadku formy. W końcu musiałam powiedzieć „pas” czekoladzie i pocieszyć się w inny sposób 😀 Tym sposobem okazała się turkusowa ściana w salonie, która na myśl przywodzi mi wakacje, podróże i lazurowe morze. Odkąd pomalowaliśmy ścianę, kaloryfer praktycznie nie grzeje, bo w naszym mieszkaniu zrobiło się cieplej o jakieś kilka stopni.
Żartuję 😉
Jestem pewna, że pojawią się głosy, że poprzednia wersja salonu, była zdecydowanie ładniejsza. Ja jednak czuję, że na obecną chwilę to jest dokładnie to, czego potrzebowałam! Z zachwytem patrzę teraz na mój salon i uśmiecham się za każdym razem, gdy widzę tę moją turkusową ścianę.
Poza tym…to mój salon i najważniejsze jest to, by mnie się podobał 😉 Tym samym, namawiam Cię do eksperymentowania. To, że przez kilkanaście ostatnich lat myślałaś, że szary to Twój kolor, nie powinno Cię ograniczać. Jeśli masz ochotę wprowadzić zmiany w swoim mieszkaniu, nie powstrzymuj się! Szczególnie, jeśli chodzi o tak „niewielkie” rzeczy, jak przemalowanie ściany czy kupno kilku dekoracji. Taka metamorfoza jest niedroga (wystarczy, że przeznaczysz na nią 200-300zł), a do tego, z łatwością poradzisz sobie z nią samodzielnie. A efekt? Może przerosnąć Twoje oczekiwania.
Poza kolorem jednej ze ścian, zmienił się także wystrój półek. Stał się bardziej wakacyjny i orientalny. W ramkach pojawiły się zdjęcia z mojej podróży poślubnej na Kretę. Sprawiłam sobie też kilka nowych sukulentów i innych roślin. Liczę na to, że dwie z nich, rozrosną się, a ich pnącza będą zwisać z półek. Taką mam wizję 😀
Z czasem, marzy mi się, żeby, zarówno do salonu, jak i całego mieszkania, wprowadzić więcej zdjęć i innych pamiątek z podróży. Piękna ceramika, rękodzieło, elementy kojarzące się z danym krajem czy nawet magnesy z różnych zakątków świata, będą stopniowo się u mnie pojawiać.
Minimetamorfoza mojego salonu jest dobrym przykładem na to, że warto wybierać neutralne meble. Dzięki temu, gdy najdzie mnie ochota, mogę niewielkim kosztem odmienić mieszkanie. Szczególnie, że jak już pisałam Wam wcześniej, jestem osobą, która często zmienia zdanie. Może kiedyś się „ustatkuję” i będę gotowa na kupno kolorowych mebli. Jak na razie, chętnie sprawiłabym sobie jedynie turkusowy lub granatowy fotel (gdybym tylko miała na niego miejsce…). A już najbardziej chciałabym kupić fotel typu „lisek” z drugiej ręki i sama go odnowić. Kto wie, może gdzieś go jeszcze wcisnę? 😛
Niezmiennie, nieodłącznym elementem mojego salonu są rośliny. Duuuużo roślin. Monstera rośnie jak szalona i dostaję mnóstwo pytań o to, jak o nią dbam. A ja najzwyczajniej w świecie, po prostu podlewam ją, gdy mi się przypomni 😉 Chyba jej u mnie dobrze, tak po prostu 😀
Poniżej zobaczysz jeszcze kilka kadrów z mojego salonu 🙂 Aaa i zapomniałabym o najważniejszym, zdecydowałam się na Cleopatrę z Beckersa, bo jej odcień najbardziej mi odpowiadał
Mam identyczną (kolorystycznie) ścianę za łóżkiem w sypialni. Uwielbiam ten kolor ale reszta sypialni to katastrofa. Nie mam na nią pomysłu. Może jakieś natchnienie??
Z turkusem super komponuje się biel, szarość, zieleń, rudawy brąz 🙂
Z czym masz największy problem? Z kolorem ścian, meblami, tekstyliami?
Zmiana na plus! 🙂
Dziękuję!
Też tak uważam 😀
Każdy z nas ma inne potrzeby. Wasze oczekiwania miejsca waszego życia są bezwzględnie najważniejsze. Taki kawałek ściany z kolorem daje tyle radości. Za rok będziesz mieć inne zdanie i pogląd lub po prostu znudzi się ten kolor to machniesz na inny. ….teraz to nie problem. …..w jeden dzień zmiany są możliwe. ….a dodatki w kuchni też nie lada problem 🙂 te chowasz do szafek a co innego dekoruje akcentem kolorystyczym. Mi na tym etapie się podoba wasza zmiana Czas pokaże
Zgadzam się z Tobą w 100% i zawsze kieruję się tym, przeprowadzając metamorfozy u siebie 🙂
Jakiej konkretnie farby użyłas?
Cleopatra Beckers 🙂
Szukałam pomysłu na swój salon i gdy zobaczyłam Twoją aranżację to poczułam, że to jest strzał w 10! Wiele propozycji wnętrz, które oglądałam wcześniej w internecie było ładne, ale po chwilowym zachwycie okazywało się mało praktyczne, za to u Ciebie wygląd i funkcjonalność idą w parze – gratuluję! Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga – znalazłam tu dużo inspiracji i trzymam kciuki za dalszy rozwój 🙂
Bardzo dziękuję za miłe słowa i życzę miłego urządzania! 🙂